środa, 19 listopada 2014

Ombre & halloween

Hej! Moje posty są dodawane troszkę nieregularne, ale z racji tego, że w ostatnim czasie byłam bardzo zajęta, nie miałam okazji nic napisać. Moja pielęgnacja też na tym delikatnie ucierpiała, ale straram się utrzymywać na topie jak mogę. Nie zapominam o olejowaniu, znowu uśmiechnełam się do kozieradki i pokrzywy, więc może powstrzymam jesienne wypadanie włosów kiedy jest jeszcze w etapie początkowym.

Ostatnio zachwyciłam się efektem ombre jaki uzyskałam na włosach. Naprawde wygląda to całkiem ciekawie! Od dawna pracuje nad nim i wkońcu zaczyna mieć to 'ręce i nogi' ;)

Długo nie wiedziałam jak to zrobić, chciałam się oddać w ręce jakiegoś fryzjera ale pomyslałam
NIE, I CAN DO IT BY MYSELF!
No i zrobiłam.Trwało to mniej więcej.. rok? Zapuszczałam i zapuszczałam.. Dwa razy w tym czasie zafarbowałam pasemka, jednak nie od samej skóry głowy tylko od mniej więcej połowy odrostów, i też nie wszystkie na tym samym poziomie. Chcialam uzyskać naturalny efekt, tak żeby odrosty zlały się z pofarbowanym kolorem.
Za pierwszym razem wyszło tak sobie, jednak za drugim wyszło już całkiem całkiem.

No i o to moje ombre:
 

Mysle, ze wyglada to w miare naturalnie, moze miejscami troszke za ciemno, ale i tak jestem za dowolona. Jak na DIY to i tak wyszlo calkiem niezle.  

A tu jak ciekawie prezentuja sie wloski w dobieranym. Po prostu uwielbiam ten efekt! 
(Pomińmy te obleśnie wystające metki z koszulki! :)



Ostatnio, jak wszyscy wiedzą, odbyło się święto Halloween.Tu gdzie mieszkam, w Szwecji, świętuje się je dość intensywnie, dużo przebierańców i halloweenowych imprez. Z racji ze te święto wypadło akurat na weekend można było świętować dwa dni pod rząd! No i oczywiście nie mogłam przepuścić takiej okazji!

 





W wersji 
        Spider Queen
 i Frankenstein 
       oraz moje mega 
halloweenowe
       pazurki :p

Pozdrawiam i dobranoc!

niedziela, 28 września 2014

Mega nawilżenie

Sobota dla włosów! 

Moja niedziela dla włosów stała się sobotą, ponieważ wczoraj wieczorem miałam zaplanowane większe wyjście, więc pomyślałam że przyda się małe dopieszczenie moich blondów.
I tak też się właśnie stało! Można powiedzieć, że zrobiłam im dobrze, a one odwdzięczyły się nienagannym wyglądem.

Zabieg dopieszczający zaczełam od spryskania włosów sokiem z aloesu i nałożeniu na połwilgotne włosy oleju lnianego. Całość pozostawiłam na włosach na około 3 godziny. Po tym czasie nałożyłam maske wax na około pół godziny.



Gdy maska zdażyła już troszke zadziałać przyszedł czas na zmycie jej z włosów. Tym razem umyłam je metodą OMO używając do tego szamponu Kerastase i odżywki Nivea Long Repair.



Na sam koniec polałam je glutkiem z gotowanego siemienia lnianego i pozostawiłam na włosach przez 20 minut. Po tym czasie spłukałam.


Efekt był wyczuwalny już przy samym spłukiwaniu. Były delikatne, miękkie a zarazem sypkie i dociążone.
Po wyschnięciu były naprawde niesamowite w dotyku, miałam ochotę macać je cały czas! ;p



Na wilgotne jeszcze włosy nałożyłam serum z Loreala na zniszczone koncówki. Zapach ma naprawdę fenomenalny! Jako, że to była sobota i miałam większe wyjście to postanowiłam wyprostować włosy. Wiem, że to jest zło najgorsze, ale osobiście uważam że co z mi z fanatycznego włosomaniactwa jeśli nigdy nie będe lubiła swoich włosów? Muszą mi się podobać, dlatego raz na jakiś czas pozwalam sobie troszkę pogrzeszyć :) Po prostowaniu zabezpieczylam koncówki olejkiem z Matrixa. Efekt był naprawde ciekawy. 

Tak więc prezentowały się włosy wyschniętne naturalnie  : 


A tak wyprostowane: 


Ogólnie to byłam bardzo zadowolona z efektu, włosy były nawilżone i miłe w dotyku. Moim problemem jest puszenie się, a po takim zabiegu nawilżającym pozbyłam się tej uciążliwej kwestii. Nawet dziś, na drugi dzień wyglądały względnie, byłe miłe i sypkie. Napewno powtórzę jeszcze taki proces nawilżający, szczególnie jeśli będe miała w planach prostowanie włosów :) 

Miłego wieczoru! 

poniedziałek, 15 września 2014

Kérastase!

Hej wszystkim! Na urodziny, które niedawno obchodziłam dostałam baardzo ładny prezent od mojej najlepszej koleżanki. Mianowicie profesjonalne produkty do pielęgnacji włosów od Loreal. Jest to szampon do włosów Kerastaste Specifique i odzywka Cristaliste. Po paru użyciach myślę, że mogę te produkty ocenić. Stosowałam je razem, jak i osobno. 




Włosy myję zazwyczaj rano, przed szkołą, więc na noc często funduje sobie olejowanie. Dziś w nocy moją poduszke zaciapkał olej lniany, który na moich włosach sprawdza się bardzo dobrze. Nawilża je i sprawia, że lepiej się układają. Ale to nie on jest dzisiaj punkten najważniejszym w notce, więc przejde do opisania produktów Kerastaste. 

Zacznijmy od szamponu:

"Dzięki niej niesamowicie wzmocnisz cebulki swoich włosów, przez co znacznie opóźnisz lub ograniczysz proces wypadania włosów. Delikatnie myjąc przywraca równowagę skóry głowy a także działa na nią kojąco co przekłada się na prawidłowy wzrost włosów. Możesz mieć pewność, że Twoje włosy staną się miękkie i lśniące."

Co do wypadania, to nie mogę się jeszcze wypowiedzieć no bo stosuje szampon dość, że na zmiane z innym to jeszcze przez zbyt krótki okres czasu. Co do miękości zgodzę się w stu procentach, co do lśnienia nie do końca. Oprócz tego włosy robią się sypkie, lekkie, bardziej śliskie niż zazwyczaj, ale niestety przez to troszke oklapnięte. Szczególnie widać to na drugi dzień po myciu, kiedy włosy wyglądają na półświeże, do tego po spaniu robią się mega oklapnięte i wtedy mam 3 włoski na krzyż. Co mi baardzo ale to bardzo przeszkadza, bo włosy mam bardzo rzadkie i taki efekt mi się nie podoba. Ale efekt włosów w pierwszy dzień po myciu podoba mi się bardzo. Rozprostowuje mi troche moje pofalowane, niesforne kosmyki co jest dla mnie ważne. To, co jeszcze jest sporym minusem jest SLS w składzie.. Dlatego nie stosuje tego szamponu przy każdym myciu. 


Odżywka: 

"Dzięki wzbogaceniu w Liquid LightComplex światło będzie idealnie odbijało się od Twoich długich włosów, co przełoży się na ich niewiarygodnie zmysłowy i czarujący wygląd. Ponadto Twoje włosy nabiorą niesamowitego połysku i lekkości. Nie będą w żaden sposób obciążone. Idealnie sprawdzi się przypadku włosów grubych, suchych i matowych."

Właśnie.. Odżywka jest przeznaczona dla włosów grubych. Moje do takich ABSOLUTNIE nie należą. Są cienkie, do tego bardzo rzadkie. Ta odżywka fajnie je wygładza, lecz też troszke jakby obciąża. Włosy są po niej fajne w dotyku, nie puszą się aż tak bardzo jak zwykle, lecz ten sam problem co w przypadku szamponu - na drugi dzień są do kitu. Prezentują się w porządku związane w kitke, bo wtedy ten koński ogonek jest wygładzony i ogarnięty. Rozpuszczone wyglądały by na nieco nieświeże i mega oklapnięte. 



A tak prezentują się moje włosy jakieś 10 godzin po ich umyciu. Odrazu po myciu i wysuszeniu zimym nawiewem są troszke niesforne i puszą się, ale po paru godzinach układają się o wiele lepiej. Wyszesane Tangle Teezerem: 




Ogólnie produkty mi się bardzo podobają, są fajne, dobrze sprawdzają się na moich włosach odrazu po umyciu, rozprostowują je i zapobiegają puszeniu się. To sobie naprawde cenie, gdyż falowanie się i strączkowanie to moje największe problemy. 
Czy sama sobie bym je kupiła? Pewnie nie, ze względu na skład i obietnice producenta, ale jako, że to prezent to oczywiście, że warto wypróbować. Kto wie, może na tyle się do nich przyzwyczaje, że po wykończeniu ich sięgne po nie ponownie?

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Podsumowanie roku pielęgnacji włosów


Hej wszystkim! Tak pomyślałam, że czas na małą aktualizacje włosową.
Niedługo mija rok odkąd podjełam świadomą próbę uzyskania pięknych włosów, i pare dni temu fotografując swoje włosy po długim czasie zauważyłam radykalne zmiany. Nie zastanawiałam się nad tą poprawą dopóki nie zauważyłam tego na zdjęciu. I teraz z ręką na sercu moge powiedzieć : KOCHAM OLEJE! Myśle, że to one mi tyle pomogły. Im zawdzięczam to wygładzenie i poprawę stanu, która jak dla mnie jest znacząca.

Oceńcie sami.


 Pierwsze zdjęcie z samego początku pielęgnacji, 
drugie po dwóch miesiącach.


Tutaj włosy w okolicach marca.

No i najnowsze zdjęcie, początek sierpnia. 


Jak dla mnie różnica jest niesamowita!!
Włosy są wygładzone, dociążone, bardziej sypkie i sie tak nie plączą. Puszenie też zostało troszke ograniczone. 
Teraz będę rzetelnie pracowała nad zagęszczeniem moich piórek, bo nie mam ich wiele. 
Liczę na kozieradke, którą wcieram praktycznie przed każdym myciem i tuż po myciu, na mokre włosy.
Wtedy jej nieprzyjemny zapach jakby się wchłania, czy miesza z produktami bez spłukiwania, które nakładam na mokre włosy. 

Czego używałam/używam:
*szampony: szwedzkie barnangen z SLS, profesionalny szampon Maria Nila Palette Structure Repair do włosów zniszczonych, szampony z Alterry. 
*maski: Pilomax Wax do włosów blond, Garnier Fructis Oleo Repair, Nioxin, Macadamia oil Marc Anthony
*odżywki: garnier AiK, Nivea long repair, Alterra, 
*oleje: winogronowy, lniany, kokosowy, Alterra, okazyjnie oliwa z oliwek
*bez spłukiwania: marion termoochrona, i różne olejki z mariona, ogólnie to je uwielbiam.

Wydaje sie dużo, co? Pewnie to powoduje wypadanie.. Ale przecież też nie używam wszystkiego jednocześnie ;) staram sie zachować minimalizm w tym moim chaosie produktów i desperacji. 

Moim celem są ładne, gęstsze włosy. Zawsze miałam cienkie, rzadkie włosy. Pragnę to zmienić! Trzymajcie kciuki!


Dobranoc!

poniedziałek, 24 lutego 2014

Olejowa moc!

Cześć wam! Tak pomyślałam, że przydałaby się mała aktualizacja włosów ;)
do mojej kolekcji, przez ostatnie dwa miesiące doszło pare produktów, które myślę, że mają ogromne znaczenie dla moich kiepskich i cienkich włosków. Tak więc, postanowiłam, że się z wami podzielę moimi doświadczeniami i refleksjami na temat włosowych doświadczeń.

A więc, moimi number one stały się oleje. Na początek zaczęłam od lnianego.
Efekty? SUPER! Włosy sypkie, miękkie, bardziej błyszczące. Zachwyciłam się nim, ale nie chciałam zaprzestać tylko na jednym (różnorodność w dbaniu o włosy jak najbardziej wskazana) , więc dokupiłam ostatnio olej z pestek winogron. Wydaje mi się, że ciężej się go zmywa. Musze myć włosy po dwa razy, aczkolwiek i tak jestem zadowolona. Włosy fajne w dotyku, w miare błyszczące, i przede wszystkim miękkie.

Do tego dokupiłam odżywke Garniera Avocado i Karite oraz Garnier Fructis Nutri Repair 3 i jestem zachwycona. Włosy są po tym naprawdę fajne, sypkie, fajnie się rozczesują i nie sprawiają większych problemów.


Ostatnio złamałam swoje postanowienie no i oczywiście zafarbowałam włosy. Jednak nie całe. Próbowałam zrobić sobie ombre na tych moich odrostach. Przecież już wyglądałam jakbym miała garnek na głowie! Odrosty odcięte równiutką linią od reszty blondziaków. No tragedia. Więc musiałam postawić temu kres i działać. Efekty nie wyszły dokładnie takie jakich oczekiwałam, bo włosy wyszły jaśniejsze na całej długości, a miałam tylko rozjaśnić partie między odrostem a jasnym blondem. No ale wyszło jak wyszło i nie ma co narzekać, bo tragedii nie ma. W każdym razie, wygląda to napewno o niebo lepiej niż wcześniej!

Moje włosy po 2 miesiącach aktywnego włosomaniactwa:
Tak dla porównania włosy sprzed paru miesięcy. Może nie widać spektakularnej różnicy, ale według mnie trochę się im poprawiło.

Jeszcze bardzo daleka droga przede mną, aczkolwiek będę walczyć o zdrowe i piękne włosy ;) 
Moje zaktualizowane włosowe postanowienia:
- kontynuacja olejowania włosów przed każdym myciem
- regularne nakładanie maski wax
- nabycie szamponu bez SLS (narazie posiadam tylko jeden z SLS w składzie)
- bardziej regularne stosowanie kozieradki
- rozpoczęcie kuracji siemieniem lnianym (3 miesiące.. wytrzymam?)
- regularniejsze picie pokrzywy
- nie zapominanie o tabletkach revalid! 

Jest tego troche, ciągle jestem raczkującą włosomaniaczką, której czasami brak motywacji, czasu i samozaparcia. Ale jest lepiej i lepiej, jestem na dobrej drodze do wypracowania systematyczności i przyzwyczajeń. 

A tak na koniec dorzuce mój rysunek, który stworzyłam teraz, kiedy miałam ferie sportowe (tylko tydzień wolnego, tak tutaj w Szwecji jest). Pozatym, że pracowałam przez 3 dni pod rząd prawie bez żadnego odpoczynku to jednak zdążyłam coś zrobić przez ten tydzień wolnego. Zdążyłam przepić całą kase na imprezie (powinnam się wstydzić!), zrobić maraton spania u siebie z moją najlepszą koleżanką, no i narysować coś co być może w jakiś sposób odzwierciedla to, jak się czuje i co się obecnie dzieje w mojej głowie :)