poniedziałek, 24 lutego 2014

Olejowa moc!

Cześć wam! Tak pomyślałam, że przydałaby się mała aktualizacja włosów ;)
do mojej kolekcji, przez ostatnie dwa miesiące doszło pare produktów, które myślę, że mają ogromne znaczenie dla moich kiepskich i cienkich włosków. Tak więc, postanowiłam, że się z wami podzielę moimi doświadczeniami i refleksjami na temat włosowych doświadczeń.

A więc, moimi number one stały się oleje. Na początek zaczęłam od lnianego.
Efekty? SUPER! Włosy sypkie, miękkie, bardziej błyszczące. Zachwyciłam się nim, ale nie chciałam zaprzestać tylko na jednym (różnorodność w dbaniu o włosy jak najbardziej wskazana) , więc dokupiłam ostatnio olej z pestek winogron. Wydaje mi się, że ciężej się go zmywa. Musze myć włosy po dwa razy, aczkolwiek i tak jestem zadowolona. Włosy fajne w dotyku, w miare błyszczące, i przede wszystkim miękkie.

Do tego dokupiłam odżywke Garniera Avocado i Karite oraz Garnier Fructis Nutri Repair 3 i jestem zachwycona. Włosy są po tym naprawdę fajne, sypkie, fajnie się rozczesują i nie sprawiają większych problemów.


Ostatnio złamałam swoje postanowienie no i oczywiście zafarbowałam włosy. Jednak nie całe. Próbowałam zrobić sobie ombre na tych moich odrostach. Przecież już wyglądałam jakbym miała garnek na głowie! Odrosty odcięte równiutką linią od reszty blondziaków. No tragedia. Więc musiałam postawić temu kres i działać. Efekty nie wyszły dokładnie takie jakich oczekiwałam, bo włosy wyszły jaśniejsze na całej długości, a miałam tylko rozjaśnić partie między odrostem a jasnym blondem. No ale wyszło jak wyszło i nie ma co narzekać, bo tragedii nie ma. W każdym razie, wygląda to napewno o niebo lepiej niż wcześniej!

Moje włosy po 2 miesiącach aktywnego włosomaniactwa:
Tak dla porównania włosy sprzed paru miesięcy. Może nie widać spektakularnej różnicy, ale według mnie trochę się im poprawiło.

Jeszcze bardzo daleka droga przede mną, aczkolwiek będę walczyć o zdrowe i piękne włosy ;) 
Moje zaktualizowane włosowe postanowienia:
- kontynuacja olejowania włosów przed każdym myciem
- regularne nakładanie maski wax
- nabycie szamponu bez SLS (narazie posiadam tylko jeden z SLS w składzie)
- bardziej regularne stosowanie kozieradki
- rozpoczęcie kuracji siemieniem lnianym (3 miesiące.. wytrzymam?)
- regularniejsze picie pokrzywy
- nie zapominanie o tabletkach revalid! 

Jest tego troche, ciągle jestem raczkującą włosomaniaczką, której czasami brak motywacji, czasu i samozaparcia. Ale jest lepiej i lepiej, jestem na dobrej drodze do wypracowania systematyczności i przyzwyczajeń. 

A tak na koniec dorzuce mój rysunek, który stworzyłam teraz, kiedy miałam ferie sportowe (tylko tydzień wolnego, tak tutaj w Szwecji jest). Pozatym, że pracowałam przez 3 dni pod rząd prawie bez żadnego odpoczynku to jednak zdążyłam coś zrobić przez ten tydzień wolnego. Zdążyłam przepić całą kase na imprezie (powinnam się wstydzić!), zrobić maraton spania u siebie z moją najlepszą koleżanką, no i narysować coś co być może w jakiś sposób odzwierciedla to, jak się czuje i co się obecnie dzieje w mojej głowie :)